Krzyki Paryża. Nawoływania ulicznych przekupniów.
07 kwietnia 2013
Krzyki Paryża.

Czy ci nie przeszkadzają wszystkie te uliczne hałasy?  spytała.  Ja je ubóstwiam. (...) W tych wiktuałach wykrzykiwanych na ulicy lubię zwłaszcza to, że coś słyszanego niby fraza muzyczna odmienia przy stole charakter i apeluje do mojego podniebienia. To oczywiście Marcel Proust. W poszukiwaniu straconego czasu to jedno z ostatnich świadectw niezwykłego zjawiska społecznego. Krzyki Paryża są już niestety czasem straconym.

 

Kasztany, kaaasztany! Ciepłe kasztany! Rzepy i marchewki, tylko patrzcie! Pomarańcze, komu pomarańcze? Piękna boćwina, wspaniały szpinak! Świeże masło, masło z Vanves! Śliwki z Tours! śliwki! Pobielacz, pobielacz - dla waszych patelni i rondli! Węgiel drzewny, węgiel drzewny! Od wczesnego ranka dawny Paryż rozbrzmiewał ulicznym gwarem. Zacnych paryskich mieszczan i zwykłą biedotę zamiast piania koguta budziły krzyki i nawoływania przekupniów, wędrownych handlarzy, uginających się pod ciężarem wypełnionych towarem koszy, pchających wózki, toczących beczki, otwierających kramy. Budził ich hałas powodowany przez wozy i juczne zwierzęta, budziły ich też aromaty wędlin, serów, świeżego chleba.

 

les_cris_de_paris_sledzie_i_mleko_604

 

Narzekać jednakże nie mogli. Zachęcający do kupna swoich towarów bynajmniej nie zakłócali porządku publicznego – działali zgodnie z prawem, na podstawie przywileju nadanego im przez króla. Prawo krzyku, wydane w 1220 roku przez Filipa II Augusta, początkowo obejmowało tylko sprzedawców wina, oliwy, cebuli oraz roślin strączkowych (oprócz nich także straż miejską oraz tych, którzy obwieszczali pogrzeby, spotkania cechów, informowali o zaginięciach dzieci i zgubach rzeczowych), ale z biegiem lat poszerzało swój zakres. Jednocześnie zmieniał się charakter okrzyków. Proste początkowo wykrzyknienia przekształcały się w rymowane kwadryny. Ulica rozbrzmiała ludową poezją.

 

Śledzie moje znakomite

dla łasuchów, smakowite.

Do jedzenia wcześnie rano,

białe wino już nalano.

 

– zachwalała swój towar handlarka śledzi. Zapewne mieszkała na Pont Petit, podobnie jak pozostali sprzedawcy ryb (przypomnijmy, że w dawnym Paryżu na mostach wznoszono budynki mieszkalne i usługowe – tak jak możemy to dziś zobaczyć we Florencji na Ponte Vecchio). Dzięki zabiegom paryskiej Hanzy handel rybami słonowodnymi zaczął się w Paryżu w XII wieku, a jedną z pierwszych ryb był śledź.

 

Aniołki z Brie, anielęta,

dorośli i dziecięta,

kupujcie, proszę, kupujcie.

Serki moje smakujcie.

 

Oto głos sprzedawczyni serów. Sprzedawcy mleka i produktów mlecznych pojawiali się na placach targowych najwcześniej, razem z piekarzami.

 

les_cris_de_paris_jarzyny_604

 

Jarzyny także były zachwalane:

 

Mam rzeżuchę prosto z wody

dla zdrowia, dla urody

za dwa su pęczek jeden

za dwa su pęczek jeden.

 

les_cris_de_paris_sprzedawca_wst261380ek_i_ocet_604

 

Krzyki nie milkły przez cały dzień, zmieniali się tylko nawołujący. Oprócz sprzedawców żywności i wszelkiego rodzaju towarów reklamowali się rozmaici usługodawcy oraz wykonawcy zawodów dziś już przeważnie zapomnianych: kotlarze, bednarze, szlifierze, kapelusznicy, sprzedawcy wachlarzy i wstążek (ci byli sprytni – docenili reklamową siłę pozornej antyreklamy: Nie kupujcie u mnie wstążek! Są za drogie, nie sprzedaję!), sprzedający ocet i musztardę (około 1650 roku było ich w Paryżu prawie 600 i wielu z nich doszło do wielkich fortun). Skrybowie ogłaszali, że za cztery sole napiszą list, a za dwanaście pismo do króla. Sprzedawczynie ciastek zwanych plaisirs (przyjemności) przestrzegały panie, że po nich przytyją. Sprzedawca kawy obwoził duży imbryk do jej zaparzania, a spragnieni odświeżającego napoju wychylali się przez okno i zamawiali za cztery su filiżankę, którą przynoszono im prosto z ulicy. Do merkantylnych zawołań dołączały się nie mniej donośne lamentacje żebraków udających paralityków, epileptyków i innych chorych, ślepców, okrzyki szarlatanów zachwalających cudowne medykamenty, a nawet biednych żaków proszących o wsparcie.

 

les_cris_de_paris_kawa_552

 

 

Tak było od średniowiecza do lat poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej – na placach i ulicach Paryża, w La Villette i w Halach. Dziś nie ma już tych krzyków, pozostały po nich ślady w literaturze, sztukach plastycznych, a także w muzyce. Na początku XVI wieku Clément Janequin skomponował piosenkę Voulez ouyr les cris de Paris?, znaną też pod tytułem Les Cris de Paris. Dzięki niemu możemy je jeszcze usłyszeć...

 

les_cris_de_paris_pont_neuf1_605 

 

Polecamy:

V. Fournel, Les Cris de Paris, Librairie de Paris, 1887.

Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów
ARCHIWUM